piątek, 29 stycznia 2016

Odkopane z archiwum - Projekt Miro - Luty 2006

Upłynęło parę miesięcy od pierwszego wpisu na temat projektu "Miro" a ja nie miałem czasu pisać o nim na Stronie. Natomiast miałem trochę czasu aby go kontynuować i doprowadzić do stanu widocznego na zdjęciach. Po wyborze szkła i zaprojektowaniu struktury ołowiu przyszedl czas na cięcie elementów i ich malowanie. Moje niewielkie doświadczenia w akwareli i oleju na nic sie nie zdały w tym nowym dla mnie świecie. Na szkle maluje się emaliami, których kolor w momencie położenia nie ma nic wspólnego z końcowym efektem po wypaleniu w piecu. Tlenek srebra używany do koloru złoto-zółtego przed "ugotowaniem" przypomina "pawia" na chodniku, tak jest z resztą z większością kolorów, które składają się na moją gamę w tym projekcie. Trzeba mieć dużo wyobraźni i na pewno doświadczenia którego mi brakuje, żeby przewidzieć końcowy rezultat. Kolejną pułapką jest niemożliwość kładzenia następnych warstw kolorów bez poprzedniego wypalenia (czyli wtopienia w szkło) poprzednich. Szkła antyczne, wyrabiane ręcznie wytrzymują trzy do czterech "pieczeń" w temperaturze ok 900°C. Aby uniknąć mnożenia kolejnych wypieków można zmieniać sukcesywnie rozpuszczalniki uzywane do emalii, zaczynajac od octu, najbardziej wytrzymałego, używając następnie wody i kończąc na benzynie, ale oczywiście ta technika nie pozwala na intensywne drapanie pędzlem, ponieważ poprzednia warstwa oczywiście w końcu sie odkleja i trzeba wszystko zaczynać od początku.



Zdjęcia przedstawiają dwa sukcesywne etapy: na pierwszym została położona warstwa szarych cieni z rozpuszczalnikiem wodnym, notomiast kolory widoczne na drugim (lub raczej jeszcze nie widoczne, ponieważ nie wypieczone) są położone na rozpuszczalniku benzynowym. Całość zaczyna przypominać już projekt z poprzedniego postu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz