"Miro" nareszcie skończony ale jeszcze nie na swoim miejscu. Będzie wisiał w przedsionku na stalowych linkach przed oknem ze szklanych cegiełek (ładna nazwa dla brzydkich "luksferów"). Muszę wymyślić sposób podwieszenia całości ale to jest mały problem w porównaniu z bolesnym procesem tworzenia. Pod koniec montażu myślałem błędnie, że można powiesić witraż za ołowiową ramkę i tak będzie sobie wisiał ale wcale tak nie jest. Trzeba stalowej struktury ponieważ ołów pod wpływem ciepła i ciężaru odkształciłby się i szkiełka wypadłyby na podłogę. W konsekwencji musiałem odlutować całe obrzeże i wmontować stalową linkę która wytrzyma tych kilka kilogramów. Nie ma to jak ręce dobrze usmarowane prawdziwą, niekomputerową materią. Poniżej pełny tryptyk, to znaczy dzieło Mistrza Mira, mój skromny szkic oraz jeszcze bardziej skromny końcowy rezultat.
![]() |
Witraż |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz